W sobotę 11 lutego miała miejsce celebracja nawiązująca do 25-tej rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Jana Czuby w Loulombo. To miejscowość oddalona 120 km od stolicy Republiki Konga, położona mniej więcej w połowie drogi między Brazzaville i Dolisie, gdzie pracują tarnowscy księża. Leży na terenie diecezji Kinkala, w której obecnie nie ma naszych misjonarzy od dwudziestu pięciu lat, gdzie przez 21 lat organizowali Kościół, służąc miejscowej ludności. Ta data kończąca naszą obecność jest bardzo precyzyjna. Nie ma nas tam od 27 października 1998 roku, a więc od dnia, w którym został zamordowany ks. Jan Czuba, ostatni wtedy misjonarz tarnowski na tamtym terenie.
Obecność biskupa Andrzeja w Loulombo przy grobie księdza Jana, to właściwie jeden z głównych celów jego wizyty. Przewodniczył on uroczystej Eucharystii sprawowanej z okazji zbliżającej się 25-tej rocznicy męczeńskiej śmierci ks. Jana Czuby. Koncelebrowało ją wraz ze swoim biskupem Idelvertem Mouanga 6 księży kongijskich z diecezji Kinkala oraz 7 kapłanów tarnowskich, a wśród nich bratanek ks. Jana Czuby, ks. Sławomir pracujący od kilku lat w Norwegii. On też dał świadectwo o tym, czym dla niego i rodziny jest męczeńska śmierć ks. Jana. Prosił wiernych, by pamiętali o grobie jego stryja, jego pracy i miłości. Świadectwem o wyczuwanej śmierci przez naszego męczennika oraz o przekonaniu, że jest już mieszkańcem nieba, podzielił się ks. Jan Wnęk, rodak ze słotowskiej parafii, kolega ze szkolnej i seminaryjnej ławy. Z przekonaniem powiedział, że od 25 lat modli się o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego swojego kolegi.
W kazaniu biskup tarnowski zwrócił uwagę na miłość ks. Jana do swoich parafian z Loulombo. Powrót do nich po urlopie był jego wyborem, który przypieczętował męczeńską krwią.