Wielkie ślady otwartych serc w Republice Środkowoafrykańskiej i w Kamerunie
„Perła Lobaye”
Ten podany wyżej tytuł, przypisywany największemu z realizowanych przez kolędników misyjnych diecezji tarnowskiej projektów, wyszedł z ust włoskiego lekarza, profesora ortopedii Carmelo Fontanazza, który odwiedził Bagandou w Republice Środkowoafrykańskiej i pozostał pod wrażeniem owej jednostki zdrowia wybudowanej i prowadzonej dzięki kolędnikom misyjnym diecezji tarnowskiej. W kraju, gdzie na jednego lekarza przypadało i przypada kilkanaście tysięcy mieszkańców, budowa podobnej instytucji nie wymagała specjalnego uzasadnienia. Dodajmy, że Lobaye to nazwa odpowiednika naszego województwa, ale też rzeki, która przezeń przepływa.
Oficjalna nazwa szpitala, którą nadało mu ministerstwo kraju to Centrum Zdrowia kategorii A.
Idea realizacji projektu zrodziła się w Tarnowie, kiedy latem 2000 roku w towarzystwie ks. Marka Muszyńskiego, ówczesnego proboszcza w Bagandou, przebywał biskup diecezji Mbaïki Rino Perrin, włoski kombonianin. Projekt został zorganizowany ze szczególnym uwzględnieniem Pigmejów zamieszkujących pobliskie tereny i otrzymał nazwę „Nasze dzieci z Bagandou”.
Szpital został poświęcony przez biskupa Rino w maju 2004 roku, a otrzymał on imię bł. Jana Beyzyma, „posługacza trędowatych”, wielkiego misjonarza Polaka, który na przełomie XIX i XX wieku służył miłością najuboższym mieszkańcom Madagaskaru. Podstawowe budynki szpitalne zostały wybudowane właśnie dzięki przedsięwzięciu kolędników misyjnych okresu Bożego Narodzenia 2000, a jego rozbudowa i funkcjonowanie związane są z kolejnymi edycjami tychże kolędników, aż do dnia dzisiejszego.
Dzieła budowy dokonał ks. Marek Muszyński, ówczesny proboszcz w Bagandou. Wtedy powstał budynek główny, sale dla chorych hospitalizowanych oraz dom dla personelu świeckiego przybywającego z Polski na dłuższy czy krótszy czas. Ważnym i poważnym wydatkiem związanym z działalnością szpitala był odwiert nowej głębinowej studni o głębokości 108 metrów, który kosztował prawie 18 tys. euro. Przystosowaniem budynków do ich należytego funkcjonowania, wyposażeniem ich, jak i domu dla personelu szpitalnego, zajął się ks. Mieczysław Pająk, następca ks. Marka od 2003 roku. Rozbudowa szpitala była przedsięwzięciem pani Elżbiety Wryk, tarnowianki, która jako trzecia jego dyrektor prowadziła szpital przez siedem lat. Dzięki kolędnikom misyjnym powstał więc w 2009 roku budynek, w którym została umieszczona apteka, gabinet dentystyczny, sala formacyjna, laboratorium czy nawet biuro dyrekcji. W 2010 roku szpital dzięki pani Eli powiększył się o oddział pediatrii. Pani Elżbieta zorganizowała też personel szpitalny, bazując na miejscowej ludności. Zapraszała także do posługi w szpitalu polskie lekarki, pielęgniarki i położne. Kierowała szpitalem w czasie „podszytym strachem rebelii”.
Po pani Elżbiecie dyrekcję szpitala na dwa lata przejęła pani Izabela Cywa, rodem z Krynicy, która posługiwała w szpitalu przez prawie cztery lata, przeżywając trudny czas rebelii. Sprowadzała z Polski specjalistów: chirurgów, urologa i stomatologów.
Dużą rolę w funkcjonowaniu szpitala odegrali i odgrywają elektrycy, których już kilku, krótszy lub dłuższy czas, oddali swe usługi w ramach pracy wolontariackiej.
W dniu 18 lutego 2017 roku, szpital – w bardzo dobrej kondycji organizacyjnej i usługowej – został przekazany w ręce sióstr kombonianek. Od samego początku aż do dziś diecezja tarnowska, a właściwie jej kolędnicy, utrzymuje szpital. Do dnia 15 listopada 2021 r. diecezja tarnowska na budowę, rozbudowę i funkcjonowanie szpitala przekazała ponad 4,8 mln zł.
Wyposażenie szpitala, bądź co bądź, położonego w buszu, jest bardzo imponujące. Dysponuje pięćdziesięcioma łóżkami i posiada gabinet dentystyczny. Nie brak w szpitalu przez 24 godziny koniecznego prądu o napięciu 220 V, który pochodzi z baterii słonecznych albo z aparatu prądotwórczego.
W najbliższym czasie była dyrektor szpitala Izabela Cywa wybiera się do Bagandou z dentystką Moniką Wieczorek.
„Perła” w Kamerunie
Miasto Bertoua w Kamerunie jest świadkiem drugiego wielkiego projektu, który powstał i istnieje dzięki tarnowskim kolędnikom misyjnym. Jego pomysłodawcą i wykonawcą jest pani Ewa Gawin pochodząca z Woli Rzędzińskiej pod Tarnowem, świecka osoba, która posługuje w Kamerunie od stycznia 1990 roku.
Wielkie dzieło kolędników w Kamerunie to szkoła dla dzieci głuchoniemych, choć nie tylko, bo grupę jej uczniów tworzą również dzieci niepełnosprawne. Kiedy pani Ewa w centrum alfabetyzacji zaczynała pracę z dziećmi, było czworo uczniów. Kiedy w 2011 r. podjęła się budowy szkoły, było ich 50. Dzisiaj wszystkich razem jest około 150, z których 50 to mieszkańcy prowadzonego przez szkołę internatu. Opiekunowie i nauczyciele stanowią trzydziestoosobową ekipę.
Szkoła ta zaczęła swoje istnienie już w 2006 roku, mieszcząc się w skromnych pomieszczeniach tzw. centrum alfabetyzacji, które „wołały” o godne warunki edukacji. Chcąc wybudować dzieciom szkołę z prawdziwego zdarzenia, pani Ewa zwróciła się do diecezji tarnowskiej o jej sfinansowanie, zarówno w sensie jej wybudowania, jak i prowadzenia. Powstała więc piętrowa szkoła o wymiarach 80 na 12 m.
W roku 2012 rozpoczęła się budowa nowego budynku szkolnego. Jego poświęcenie miało miejsce 13 lutego 2018 r. W tej uroczystości wziął udział biskup tarnowski Andrzej Jeż.
Całość projektu od początku nie obejmowała budowy przedszkola, które już zostało wzniesione wcześniej dzięki środkom, które zapewniła pani Ewa. Obecnie jednak zarówno przedszkole, jak i szkoła funkcjonują dzięki funduszowi kolędniczemu.
Bardzo udaną i fachowo przeprowadzoną inwestycją jest oświetlenie szkoły i przy okazji domu mieszkalnego, który jest zapleczem osobowym dla całego dzieła szkoły i internatu. W szkole zostało zamontowane 36 ogniw fotowoltaicznych (tzw. paneli słonecznych), z których każdy ma moc 260W oraz 12 akumulatorów (24V) o pojemności 2000Ah każdy. Zamontowano też system zabezpieczeń odgromowych oraz system zabezpieczeń przepięciowych na prąd stały i na prąd zmienny, a także nowoczesny system sterowania tzw. falownikiem (inwerterem).
Szkoła też dzięki p. Ewie otrzymała niedawno kuchnię, salę gimnastyczną i rehabilitacyjną.
Swój ważny wkład wychowawczo-edukacyjny mają wolontariusze, wśród których dominują kobiety, pochodzące głównie z diecezji tarnowskiej.
Od 1 stycznia 2020 pani Ewa pozostając ciągle na miejscu i wkłada całe swe serce w to wielkie dzieło, choć nie jest już jego dyrektorem. Szkoła została oddana w ręce sióstr pasjonistek i dzisiaj kieruje nią jedna z sióstr Kamerunek.
Do dnia 15 listopada 2021 r. diecezja tarnowska, a właściwie jej kolędnicy, na budowę oraz funkcjonowanie szkoły i internatu przekazała ponad 3,9 mln zł.